— Co widzisz?— wskazuje mi sklepienie nad ołtarzem.
— Trójkąt — odpowiadam.
— Czego to symbol?
— Boga — mówię bez namysłu, jesteśmy przecież w kościele.
— I co jeszcze widzisz? — unosi palec nieco wyżej.
— Koło.
— A więc co to jest? — pyta, spoglądając na mnie uważnie. Patrzę na Alberta z lekkim zdziwieniem i odpowiadam wolno i bez przekonania — Jeśli połączymy oba symbole, otrzymamy koło wpisane w trójkąt, czyli... oko, Oko Opatrzności?… Przegrzebuję w głowie symbolikę, którą pamiętam z historii literatury i zajęć o Biblii, ale do głowy przychodzą mi tylko znaczenia religijne, o które, jak mi się wydaje wcale nie pyta. Alberto daje mi kolejną wskazówkę, wspominając motyw trójkąta poza kontekstem chrześcijańskim.
— No tak!... — wreszcie coś zaczęło mi świtać — Jednodolarówka! Gaudi?... — pytam z niedowierzaniem.
— Tak, ale nie tylko. Prosiłbym Cię zatem o dyskrecję. Będziesz tutaj pracować jako przewodnik i oprowadzać klientów, których Ci przyślemy. To, co usłyszysz ode mnie, nie może wyjść poza mury tej świątyni, nie pytaj o wiele. Mówię Ci o tym na wstępie, dlatego że byliśmy zmuszeni już pożegnać kilka osób.
Tak wyglądał dzień drugi w Sagradzie Familii. W ten niekonwencjonalny sposób rozpoczęło się szkolenie, do którego przystąpiłam zaraz po podpisaniu kontraktu. Pierwszy dzień w Sagradzie był nawet jeszcze dziwniejszy.
Przyszłam rano na rozmowę kwalifikacyjną z moim curriculum vitae, tak jak zostałam o to poproszona w ostatniej wiadomości. Tymczasem po krótkim przywitaniu się z inżynierem Sagrady Familii, odpowiedzialnym za rekrutację nowych przewodników, usłyszałam, że zaistniała sytuacja awaryjna i muszę oprowadzić jedną rodzinę z Holandii.
— Kiedy?
— Teraz.

— A więc będzie łącznie osiemnaście wież, dwanaście ma symbolizować Dwunastu Apostołów, cztery nieco wyższe – Ewangelistów, nad kryptą, w której się teraz znajdujemy będzie wieża Maryi i na samym środku najwyższa wieża Jezusa, która będzie mierzyła 170m… Tak wtedy będzie to najwyższy kościół na świecie… Kiedy ukończą? Na razie jest 60% Sagrady, buduje się już ponad 130 lat, raczej nieprędko… Sami architekci nie są w stanie przewidzieć dokładnie daty, chociaż optymistycznie wspomina się o 2026 roku, czyli w setną rocznicę śmierci architekta...
Po chwili dołączyła do nas inna grupa, na moją zgubę, hiszpańskich sióstr zakonnych, które przyjechały zwiedzić bazylikę. Okazało się, że „asystentka” będzie tłumaczyć symultanicznie Holendrom informacje na temat krypty (a przy okazji sama się dowie, co tam jest...). Kiedy podczas wydającej się nie mieć końca prezentacji na temat sceny zwiastowania i świeczników zaprojektowanych przez Gaudiego, już prawie zaczęłam utożsamiać się z moją nową rolą, inżynier, który był sprawcą całego wydarzenia, nagle wybiegł. Za nim pobiegła ochrona i pracownicy parafii oraz portier. Ja natomiast zostałam sama z siostrami zakonnymi i Holendrami, którzy, tak jak ja, absolutnie nie rozumieli, co się dzieje. Pozostało mi się uśmiechnąć, stanąć nad grobem Gaudiego i snuć długą opowieść na temat jego nagłej śmierci....
Jak się później okazało, ktoś próbował wykraść naczynia liturgiczne z zakrystii. To tylko jeden z niewielu incydentów, które miały miejsce w Sagradzie Familii, jak mi później powiedziano.
— Do krypty obecnie turyści nie mają wstępu, ponieważ kilka lat temu została podpalona przez jedną z osób zwiedzających i spłonęła cała zakrystia. Z kolei przy wejściu do Sagrady, strażnicy sprawdzają nam torby, ze względu na to, że wiele razy policja otrzymała fałszywe alarmy dotyczące podłożenia bomby w bazylice. Jeśli będziemy chcieli wjechać na wieżę, zostaniemy poproszeni o zostawienie dużych toreb i plecaków w przechowalni. Też nie bez powodu. W 2013 roku członkowie Greenpeace’u zwiesili się z wież Sagrady Familii na znak protestu przeciwko zatrzymaniu trzydziestu aktywistów w Rosji. Aby móc uczestniczyć we mszy w bazylice (które zresztą odbywają się niezwykle rzadko) należy otrzymać zaproszenie od arcybiskupa, a to również z przyczyn bezpieczeństwa; w Sagradzie miały miejsca wszelkiego rodzaju manifestacje, od ultraprawicowych po feministyczne. Pewnie sam Gaudi nie przypuszczał, że będzie tyle szumu wokół jego budowli, która tak naprawdę zaczęła żyć własnym życiem.
— Rozumiem, że chcesz mnie przestraszyć… — zwróciłam się do Alberta — To taki typowy zabieg rekrutacyjny…
— Wspominam o tych wszystkich wydarzeniach, aby ci uzmysłowić, jak emblematycznym miejscem jest kościół zaprojektowany przez Gaudiego. To najczęściej odwiedzany zabytek, nie tylko w samej Barcelonie, ani nawet Katalonii, ale w całej Hiszpanii. Jeśli dojdzie tam do jakiegoś kontrowersyjnego wydarzenia, z całą pewnością ukaże się to w mediach na całym świecie.
— Pomimo, że nawet nie jest ukończony… Właśnie, wyjaśnisz mi, dlaczego budowa trwa aż tyle czasu?
— Po pierwsze większość planów i makiet uległa zniszczeniu podczas wojny domowej w Hiszpanii, trwają zatem prace nad rekonstrukcją tych projektów, brakuje obliczeń, wzorów... Po drugie Sagrada Familia powstaje tylko z datków wiernych, czyli opłat za wejście, ponieważ taka była wola Gaudiego. Budowa tego kościoła nie może być zatem sponsorowana przez rząd.
Nie wiedziałam, na ile jest prawdą kwestia finansowania Sagrady Familii, nigdy też się nie dowiedziałam, czy faktycznie zaistniała sytuacja awaryjna, czy po prostu podstawiono mi grupy. Faktem jest, że być może nie do końca obiecujący, ale taki był mój początek zagłębienia się w szczegóły pracy Gaudiego, którego sylwetka stała się dla mnie obiektem studiów badawczych na wiele miesięcy. Najbardziej interesowała mnie ta część, która nie została dopowiedziana i którą zwykle pomija się w tekstach dotyczących architektury modernistycznej. Ta część otoczona dziwnością, której namiastkę miałam okazję poznać podczas, jakkolwiek mało zachęcającej, „rozmowy kwalifikacyjnej”, skłoniła mnie do dalszych poszukiwań. Pewnie znacie to uczucie, kiedy im bardziej zawiła i tajemnicza wydaje wam się historia, tym mocniej pragniecie ją poznać.

Moje skojarzenia z masonerią przed rozpoczęciem pracy w Sagradzie były dość trywialne, pamiętałam raczej wzmianki o pisarzach należących do lóż masońskich, księży straszących z ambony inwazją masonów, czy dziadka snującego konspiracyjne teorie. Pozostawiło to w mojej pamięci wyobrażenie o masonerii, bardziej zbliżone do legendy o smoku wawelskim czy kamieniu filozoficznym, niż o faktycznie istniejącej grupie społecznej. Był to temat pojawiający się tylko w konkretnych środowiskach i ze względu na otoczkę niesamowitości, jaką owiane są ryty masońskie funkcjonował raczej jako fantazmat. Pewnie spora część osób czytających ten artykuł ma podobne skojarzenia. Brak odpowiedniej wiedzy na temat masonerii oraz rzetelnych studiów i badań na temat faktów i symboliki w kontekście Sagrady Familii (zwłaszcza w języku polskim), skłoniły mnie do napisania tego tekstu. Oczywiście skupiłam się tylko na małym wycinku, który jest mi dostępny i który mogę opisać oraz potwierdzić. To, co chcę przekazać, nie ma na celu zdyskwalifikowania informacji, które do tej pory zostały nam przedstawione, a jedynie powinno uzupełnić życiorys Gaudiego i dać szerszą perspektywę na temat architektury modernistycznej. Niewykluczone jednak, że pewne elementy wydadzą nam się wręcz sprzeczne.

Zajmijmy się teraz symboliką Sagrady Familii, ponieważ dzieło Gaudiego mówi samo za siebie, o czym zaświadczają słowa architekta: „Cały świat odnajdzie w świątyni coś swojego: rolnicy widzą kury i koguty; naukowcy znaki Zodiaku; teolodzy genealogię Jezusa, jednak prawdziwe znaczenie znają tylko kompetentni i nie powinno się go upowszechniać.”
Bez wątpienia symbole, którymi posłużył się Gaudi, są głęboko zakorzenione w tradycji chrześcijańskiej, co zauważymy już począwszy od rozplanowania trzech fasad: Narodzenia, Pasji, i Chwały. Fasada Narodzenia podzielona jest na trzy portale: wiary, nadziei i miłości. Wszystkie one przedstawiają sceny związane z narodzeniem i wczesnym dzieciństwem Jezusa. Fasada Męki Pańskiej pokazuje natomiast stacje Drogi Krzyżowej, zgodnie z wizją Gaudiego, ale także z widocznym wpływem Subirachsa – rzeźbiarza, który zajął się fasadą po śmierci Gaudiego.

Zwróćmy uwagę na kolejny element fasady Pasji – motyw labiryntu, który znajduje się na ścianie po prawej stronie od drzwi. W symbolice chrześcijańskiej labirynt umieszczony na posadzkach kościołów średniowiecznych symbolizował „przejście” – rozumiane jako śmierć i odrodzenie bądź jako droga prowadząca do Jerozolimy. Tego typu labirynt znajduje się np. w katedrze w Chartre we Francji. Wierni, przechodząc ten labirynt na kolanach, nie musieli już odbywać pielgrzymki do dalekich miejsc. Labirynt w symbolice masońskiej symbolizuje inicjację, czyli wstąpienie do społeczności masońskiej. Nie bez powodu, kiedy wchodzimy na stronę internetową Wielkiej Loży Hiszpanii, wyświetla nam się zdjęcie kręconych schodów, na kształt niekończącej się spirali przypominającej labirynt.
Zostańmy przy fasadzie Męki Pańskiej i zwróćmy uwagę na symbol znajdujący się nad wejściem. Są to dwa trójkąty, które przybierają formę Alfy i Omegi, pierwszej i ostatniej litery alfabetu, Początku i Końca. Jednak nietypowy kształt, jaki nadał im Gaudi odsyła nas do atrybutów mistrzów masonerii (Super Excelente Maestro i Maestro Elegido), czyli m. in. do cyrkla i węgielnicy, które oprócz kolejnych stopni wtajemniczenia oznaczają właściwie ukierunkowane życie.
Jeśli chodzi o fasadę Narodzenia, to odnajdziemy w obrębie portalu miłości znaki zodiaku: Barana, Byka, Bliźnięta, Raka, Lwa i Pannę. Trudno już będzie nam pogodzić je z Ewangelią, a szerzej z chrześcijaństwem, które krytycznie odnosi się do horoskopów, wskazując na ich pogańskie pochodzenie. Możemy pokusić się o wytłumaczenie, że te gwiazdozbiory były obecne na niebie podczas narodzenia Jezusa, z drugiej jednak strony wskazywałoby to na zdeterminowanie losu Chrystusa przez konstelacje gwiazd. W ikonografii masońskiej znaki zodiaku mają kluczową rolę i są symboliczną reprezentacją Wszechświata, dlatego też umieszcza się je w świątyniach masońskich np. na sklepieniu czy na dwunastu kolumnach (na wzór świątyni Salomonowej).
A teraz wróćmy do pytania Alberta o koło i trójkąt. Oko Opatrzności jest częstym motywem w ikonografii wolnomularskiej i symbolizuje Wielkiego Architekta Wszechświata, czyli Absolut. Absolut w filozofii masońskiej nie definiuje jednak konkretnego Boga, może być nim zarówno Bóg chrześcijański, jak i Allah, wymogiem jednak wielu lóż masońskich jest wiara w Pierwszą Przyczynę. W przypadku Gaudiego tego typu symbolika będzie łączyła się oczywiście z Bogiem chrześcijańskim. Trzeba jednak dopowiedzieć tutaj, że w XVII wieku nastąpił zwrot od wolnomularstwa operatywnego do wolnomularstwa filozoficznego, a budowę świątyń zaczęto utożsamiać z samodoskonaleniem jednostki ludzkiej i tworzeniem “świątyni duchowej”, a więc również następuje przemianowanie roli człowieka w kontekście religii.
Skupiłam się tylko na najbardziej klarownych symbolach, natomiast moglibyśmy w Sagradzie Familii odnaleźć wiele innych tj. pelikan, drzewo życia, owoce granatu, salamandra etc., jednak ze względu na możliwość odczytania ich dwojako (mają swoje znaczenie w religii katolickiej), pomijam ich omówienie. Potwierdza się jednak stara zasada, że najłatwiej jest ukryć daną rzecz, stawiając ją na widoku.
Wszystkie argumenty dotyczące symboliki Sagrady Familii wskazują na to, że Gaudi należał do loży masońskiej w Barcelonie, która była zresztą siedzibą najprężniej działających członków masonerii, nie odnajdziemy natomiast dokumentu potwierdzającego jego związku z wolnomularstwem ze względu na tajny charakter stowarzyszenia. Można natomiast wymienić inne przesłanki wskazujące na związek Gaudiego z masonerią. Architekt pochodził z Reus, czyli kolebki masonerii w XIX wieku. Ponadto jego mecenas i przyjaciel Eusebio Güell też był znanym masonem i akurat na ten temat możemy odnaleźć dokumentację . Jak podkreśla historyk Carlos Masa, markez Monteleón przytacza w swoim dzienniku, że w Parku Güell odbywały się zebrania masonów, na które uczęszczał także Gaudi. Przypadek architekta Sagrady Familii nie jest odosobniony, wystarczy przyjrzeć się sylwetkom innych modernistów tj. Jujola czy Berenguera i przeanalizować budynki, które zaprojektowali. Przykładów atrybutów masońskich, tak klarownych jak węgielnica i cyrkiel, odnajdziemy w modernistycznej Barcelonie bardzo wiele. Świadomość tego może dać nam pełniejszy obraz epoki oraz stosunków społecznych, które ówcześnie panowały.
Związek katalońskiego modernizmu z masonerią był tak silny, że nie bez powodu Kościół nigdy nie będzie nazywać Gaudiego modernistą. O ile z punktu widzenia masonerii każdy z jej członków powinien wierzyć w Pierwsza Przyczynę, czyli Wielkiego Architekta Wszechświata, to z punktu widzenia Kościoła Katolickiego nie ma możliwości połączenia wiary chrześcijańskiej i przynależności do masonerii. W czasach Gaudiego obowiązywało w Kościele prawo mówiące, że każda osoba przynależąca do wspólnoty masonów podlega ekskomunice. Odnajdziemy w kodeksie prawa kanonicznego z 1917 kanon 2335 mówiący:
„Kto się zapisuje do sekty masońskiej lub stowarzyszeń działających przeciwko Kościołowi podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa, zarezerwowanej Stolicy Apostolskiej”. Ponadto w 1983 roku pojawiła się deklaracja Kongregacji Nauki Wiary stwierdzająca, że wierni należący do stowarzyszeń masońskich są w stanie grzechu ciężkiego. Deklaracja sformułowana pod kierownictwem ówczesnego kardynała Josepha Ratzingera, została zaakceptowana przez Jana Pawła II i obowiązuje do dzisiaj. Natomiast 7 listopada 2010 roku świątynia pokutna Świętej Rodziny Sagrada Familia została konsekrowana przez papieża Benedykta XVI do statusu bazyliki mniejszej.
W obecnej sytuacji społeczno-politycznej fakt, że Gaudi zostaje podnoszony do rangi świętego, i to świętego katalońskiego, ma również swoje znaczenie. Gaudi stał się bowiem nienaruszalnym symbolem całej Katalonii, a jego dzieło Sagrada Familia jest rozpoznawalne na całym świecie. Jeśli nawet budynki przez niego zaprojektowane zostałyby zniszczone, jego świetność pozostanie w pamięci ludzi, a jeśli dodamy do tego świętość (po beatyfikacji być może przyjdzie czas na kanonizację), Gaudi stanie się ikoną niezniszczalną, której, idąc dalej, ani Madryt, ani Unia Europejską nie będą mogły dosięgnąć. W tym kontekście możemy zrozumieć doniosłość problemu niewygodnej biografii Gaudiego, która mogłaby zrujnować jeden z najważniejszych mitów Katalonii. Pytanie tylko, komu przysłuży się zapełnienie historii fałszywą mitologią: odbiorcom dzieł Gaudiego? Kościołowi? Czy samym Katalończykom?
Bibliografia:
Albert Fargas, Simbología del templo de la Sagrada Familia, Barcelona 2011, tłum. autorka tekstu.
Carlos Mesa, Planeta Insólita, Barcelona 2015.
Codex Iuris Canonici, Pii X Pontificis Maximi iussu digestus, Benedicti Papae XV auctoritate promulgatus,
kięga V. Przestępstwa i kary, kan. 2235.
Odpowiedź na Pani pytanie: "Komu zależy..." jest z gruntu proste. Od biblijnego Edeny trwają nieustające starania szatana o przechwycenie dusz ludzkich. Sagrada jest przykładem mistrzowskiego zwiedzenia ludzi. Przecież większość odwiedzających nie zdaje sobie sprawy co ogląda i co staje się ich udziałem. Ludzie odeszli od nauczania Jezusa, który co rusz w swoich kazaniach, przypowieściach ostrzegał przed tego typu fałszywymi wizjonerami za jakiego uważa się Gaudiego. Przykre jest niewątpliwie to, że satanistyczna loża przeniknęła już jakiś czas temu do Watykanu i sączy jad, który w konsekwencji sprawia, że fałsz i insygnia zła stają się udziałem Kościoła Rzymsko Katolickiego. Pozostaje nam tylko wierzyć, że nadejdzie czas prawdy i rozliczenia zła, mamy to przecież zagwarantowane przez Odkupienie - jakiego dokonał Chrystus na krzyżu. Odkupienie ludzkości wierzącej i ufającej Jezusowi z rąk szatana.
OdpowiedzUsuń30 year-old Paralegal Gerianne Klagges, hailing from Owen Sound enjoys watching movies like Tattooed Life (Irezumi ichidai) and Hunting. Took a trip to Strasbourg – Grande île and drives a Ferrari 275 GTB Long ose Alloy. adres
OdpowiedzUsuńpunkty nieodplatnej pomocy prawnej rzeszow
OdpowiedzUsuńBardzo dobry artykuł. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuń